44 ratowników TOPR prowadziło w nocy akcję poszukiwawczo-ratunkowa po trzy turystki z Litwy. Jedna z nich była bardzo poważnie wychłodzona i została przewieziona śmigłowcem do Krakowa. Rano ratownicy wyruszyli pod Kazalnice Mięguszowiecką po zwłoki odnalezionego tam turysty. Szczegóły tego wypadku nie są na razie znane.
Akcje TOPR na Rysach
Mówi Piotr Konopka z Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego:
Piotr Konopka: Wczoraj mieliśmy kilka wypraw ratunkowych w ciągu dnia. Dwa zdarzenia miały miejsce na Rysach. To był mężczyzna z dwójką dziesięcioletnich dzieci, który pomimo pogody wybrał się na Rysy i zgubił się po słowackiej stronie. Utknął z tymi dziećmi i poprosił o pomoc. Dzięki współpracy z nosiczami z Chaty pod Rysami udało się go szybko przy ich pomocy sprowadzić do Chaty pod Rysami. Drugie zdarzenie na Rysach to była turystka, która w zejściu doznała urazu stawu skokowego i była transportowana w noszach do Morskiego Oka.
Akcja poszukiwawczo-ratunkowa po trzy turystki z Litwy
Piotr Konopka: W godzinach wieczornych otrzymaliśmy dwa niezależne zgłoszenia jedno od Horskej Zachrannej Sluzby, a jedno z Centrum Powiadamiania Ratunkowego. I dotyczyło to trzech turystek litewskich, które zaginęły w bliżej nieokreślonym miejscu i bardzo trudno było dogadać się z jedną zgłaszającą. Ta lokalizacja, którą one podały HZS też była nieprecyzyjna. W każdym razie wskazywała na szeroko pojęty masyw Świnicy, Zawratu, Małego Koziego Wierchu, Koziego, generalnie Orlej Perci, od Kasprowego do tak naprawdę dokąd. Ruszyła wyprawa. W działaniach brało udział 44 ratowników, w tym załoga śmigłowca, która w godzinach wczesno porannych wykonywała loty ratunkowe.
Jedną z tych poszukiwanych znaleziono dopiero o godzinie 4:20 na Liliowym. Była już głęboko wychłodzona, nieprzytomna. Przez dwie godziny była ogrzewana tam na miejscu przez ratowników i lekarza TOPR. Następnie została przetransportowana na Kasprowy, koleją linową do Kuźnic i przekazano załodze karetki pogotowia, a następnie Lotnicze Pogotowie Ratunkowe wykonał lot do Krakowa, bo jej temperatura wynosiła zaledwie 20, może 21 stopni, czyli też była taka hipotermia głęboka bardzo. Zupełnie nieprzytomna, nieświadoma.
Drugą turystkę znaleziono w okolicach Gąsienicowej Przełączki, też po ogrzaniu transportowano w godzinach porannych śmigłowcem do Zakopanego, a trzecią, która była w miarę w dobrej formie, sprowadzono przy pomocy ratowników dyżurnych z Hali Gąsienicowej i z Pięciu Stawów sprowadzono do Murowańca.
Jakie były warunki podczas akcji ratunkowej? Dlaczego aż tylu ratowników brało udział w akcji?
Piotr Konopka: Warunki były fatalne. Stały wiatr według IMGW wynosił 17 metrów na sekundę. Porywy do 34, 34 to jest ponad 120 kilometrów na godzinę. Ulewny padający deszcz, zero widoczności, więc bardzo trudne warunki i miejsce, w którym były te turystki, było nieznane, a więc dotarcie z doprecyzowanie, próba znalezienia wymagała dużej ilości ludzi, a transport w takich warunkach jest bardzo, bardzo trudny, wytężający dla ratowników. Stąd też ta liczba ludzi musiała być duża.
Turystki niestety nie były przygotowane na taką wyprawę…
Piotr Konopka: Dwie z nich zabłądziły i już nie będziemy pewnie nigdy wiedzieli jak dotarły na tę Gąsienicową Przełączkę. W każdym razie były poza szlakiem, a trzecia leżała tuż przy ścieżce. Ta nieprzytomna, wychłodzona. One się rozdzieliły. Jak rozmawiałem z nią wieczorem, to nie była w stanie nawet podać szczegółów, skąd wycieczka się zaczęła, którędy szła. Bardzo długo trwało takie wyciąganie z niej jakichkolwiek szczegółów, żeby można było cokolwiek wnioskować.
One były tak nieprzygotowane do tej wycieczki, zupełnie chyba nieświadome tego, co robią, że tylko rozmowa z jedną z nich była możliwa. Ta kobieta nie potrafiła w zasadzie podać prawie niczego. Cały czas upierała się, że mieszka w hotelu Katowice. Nikt nas Hotelu Katowice nie znał w Zakopanem, więc długo trwało aż wreszcie doszliśmy do wniosku, po długiej z nią rozmowie, że może to były Kuźnice. Okazało się, że mieszka w Kuźnicach, a nie w Katowicach.
W każdym razie, można powiedzieć, że zupełnie nieprzygotowane. To, co dzisiaj niestety coraz częściej jest takim pseudoturystycznym standardem. Ani sprzętu, ani wiedzy. Gdyby miały wiedzę, to w tych warunkach na pewno by się tam nie znalazły, prawda? Zero pojęcia, a jakieś tam ambicje, pewnie przeczytane na Facebooku czy gdzieś zobaczony film na jakimś YouTube i taka korporacyjna turystyka. Mamy cel, musimy zrealizować, a warunkami nie musimy się przejmować.
Przejście jesieni w zimę, czy jest zdradliwe?
Piotr Konopka: Przejście jesieni w zimę jest rzeczywiście takim najtrudniejszym okresem, który właśnie teraz się rozpoczyna. Zwłaszcza północne wystawy często są oblodzone, śliskie, mokre. Ten lód nawet w ciepłe dni potrafi nie topnieć, zalegać skałę cieniutką warstwą, więc jest po prostu bardzo, bardzo ślisko. Ta warstwa cienkiego lodu często jest niewidoczna. Dzień jest o wiele krótszy. Warunki stają się po prostu niedogodne.
Zwłoki turysty pod Kazalnicę Mięguszowiecką
Piotr Konopka: Turysta znaleziony pod Kazalnicą, jego ciało, bo człowiek był martwy, gdy został znaleziony, znalazł turysta idący w kierunku szczytu Kazalnicy ścieżką oznakowana na Mięguszowiecką Przełęcz Pod Chłopkiem. To na 99% turysta, bo został znaleziony pod Ścianą Kazalnicy Mięguszowieckiej, tylko na ścieżce. Spadł gdzieś tam z wysokości. Domyślamy się, z którego miejsca. Prawdopodobnie z tego miejsca, gdzie w minionym stuleciu odnotowano wiele tego typu zdarzeń i spadł dość daleko, także leżał na ścieżce znakowanej.
Warunki w Tatrach
Piotr Konopka: Prognozy przewidują opady śniegu, w związku z tym czeka nas ochłodzenie, oblodzenie tych wyższych partii i w związku z tymi prognozami nie powinniśmy planować żadnych wycieczek w te wysokogórskie partie Tatr.
Czytaj także: