Kurs pasterski: więcej chętnych niż miejsc
Więcej chętnych niż miejsc zgłosiło się na kurs pasterski organizowany przez Małopolską Szkołę Gościnności w Myślenicach. Partnerami kursów, przygotowujących do zawodu bacy i juhasa są Związek Podhalan w Polsce i Instytut Dziedzictwa Niematerialnego Ludów Karpackich.

Szacowany czas czytania: 01:39
Kurs pasterski w Myślenicach
Zapisy zakończyły się pod koniec lutego. Kilkanaście osób musiało odejść z kwitkiem. Mówi Józef Michałek, pełnomocnik do spraw pasterstwa Związku Podhalan:
Józef Michałek: Mieliśmy w tym roku bardzo dużo zgłoszeń. Niestety możliwości przede wszystkim budżetowe, ograniczają nas i tak jak było zaplanowane, przyjęliśmy na kurs 25 osób dla zawodu juhas czeladnik oraz 15 osób do zawodu baca czeladnik. Kilka osób też składało kwestionariusze będąc zainteresowanym uzyskaniem zawodu bacy mistrza. Niestety nie spełniali wszystkich wymogów.
Przyczyną dużego zainteresowania kursami i wykonywaniem zawodów pasterskich jest zmieniający się status baców i juhasów, a także coraz częściej kultywowane tradycje rodzinne. Jak tłumaczy Józef Michałek zainteresowani tym zawodem są również ludzie z zewnątrz, dla których praca na hali jest rodzajem przygody, ale i ostoją po burzliwych przejściach.
Józef Michałek: To jest sposób życia. Pierwsza kwestia to jest zamiłowanie. Jeżeli chodzi o tutaj region Podhala, bo to było w rodzinie, to było w tradycji. Jest dużo młodych ludzi – ja jestem zdumiony – oni od razu mówią, że to będą robić, to ich interesuje. Kochają te owce. Dziadek to robił, ojciec to robił. Teraz to wnuk robi, bo tak mamy często – trzy pokolenia pracujących. Jeżeli chodzi o ludzi z zewnątrz, to ciekawość i ta chęć takiej przygody. Mamy w gronie juhasów sporo osób z zewnątrz. Często to byli różni rozbitkowie życiowi, jak się to tak mówi. Oni się odnajdują.
Z Józefem Michałkiem pełnomocnikiem do spraw pasterstwa Związku Podhalan rozmawiała Beata Denis-Jastrzębska.
Czytaj także: