Nad Zakopanem w wakacje pojawiło się sporo helikopterów. Czy powstanie miejskie lądowisko w Zakopanem?
Część z nich to maszyny odbywające loty widokowe. Pojawiły się również małe helikoptery prywatne, które lądują w wybranych przez pilotów miejscach. Jeśli liczba mieszkańców spadnie poniżej 25 tysięcy mieszkańców, nic już nie przeszkodzi najazdowi latających maszyn. Mówi burmistrz Zakopanego Łukasz Filipowicz:
Łukasz Filipowicz: Każdy jak widzi, że helikopter ląduje, czy wykonuje taką działalność jak loty widokowe, obwinia burmistrza miasta i urząd miasta, że wydał zgodę. A tutaj jest duży błąd, bo my tych zgód zupełnie nie wydajemy. Urząd Miasta może jedynie wydać zgodę na przelot poniżej pewnego pułapu, który w tych przepisach wynosi 500 metrów. Jeżeli taki śmigłowiec, statek powietrzny przechodzi poniżej 500 metrów nad terenem gminy, burmistrz miasta powinien wydać odpowiednią zgodę. Co ważne, obowiązuje to wyłącznie w gminach powyżej 25 tys. mieszkańców. A mówię o tym dlatego, że jeżeli ilość mieszkańców gminy spadnie poniżej 25 000, już jesteśmy na takiej drodze, wtedy te helikoptery będą latać, lądować bez żadnej naszej kontroli.
Sposobem na uregulowanie ruchu powietrznego mogłoby być wybudowanie lądowiska miejskiego.
Łukasz Filipowicz: Może się okazać, że będziemy zmuszeni to zrobić. Wtedy Rada miasta może wyznaczyć korytarze powietrzne, że tak powiem, licencjonowane lądowisko. Wtedy moglibyśmy to w jakiś sposób uregulować. Na pewno jest to też jakaś przyszłość, bo dużo ludzi z tych śmigłowców korzysta.
Takie gminne lądowisko mogłoby np., jak sugeruje Łukasz Filipowicz powstać na Zoniówce, gdzie miasto posiada swoje tereny. Do tego potrzebna byłyby jednak zmiany w planach zagospodarowania miasta.
Czytaj także: