Nie będzie dochodzenia w sprawie konia, który w maju potknął się i upadł na drodze do Morskiego Oka. Zawiadomienie w tej sprawie złożyli obrońcy zwierząt. Jednak Prokuratura rejonowa w Opatowie sprawę umorzyła.
Lizus, tak nazywa się koń, który w maju potknął się i upadł na drodze do Morskiego Oka. Po tym jak woźnica klepnął go w nozdrza zwierzę podniosło się i w zaprzęgu ruszyło dalej. Nagranie tego zdarzenia obiegło sieć. Zdaniem obrońców zwierząt. Koń upadł ponieważ był przeciążony pracą, uderzenie go w pysk miało przynieść zwierzęciu ból.
Prokuratura Rejonowa w Opatowie powołała biegłego z dziedziny weterynarii, który stwierdził, że nie doszło do znęcania się nad koniem, a jego przewrotka była zwykłym przypadkiem. Nie nastąpiła na skutek przemęczenia czy innych okoliczności zdrowotnych, a sposób ocucenia konia przez woźnicę jest powszechnie przyjętym w tego rodzaju przypadkach.
Czytaj także: