Polski turysta zginął, a trójka jego kolegów potrzebowała pomocy pod Gerlachem. Jak piszą słowaccy ratownicy: 2 listopada w godzinach porannych HZS otrzymał zgłoszenie z drogi Tatarki w masywie Gerlachu.
Śmiertelny wypadek w masywie Gerlacha. Nie żyje polski turysta
Na drodze Tatarki w masywie Gerlachu odnaleźli grupę polskich turystów, nieposiadającą niezbędnego sprzętu do wspinaczki, a prowadził ją jeden z członków grupy. Po jego upadku z wysokości, reszta grupy utknęła w końcówce drogi Tatarki. Reszta grupy nie miała żadnego kontaktu w prowadzącym, nie mogli go też wypatrzeć. Poproszono o współpracę załogę VZZS z Popradu, która niestety nie mogła zostać wykorzystana ze względu na silne porywy wiatru i słabą widoczność. Dlatego dwie grupy ratowników górskich wyruszyły pieszo na pomóc turystom. Po wejściu na drogę Tatarki, mniej więcej w połowie, odnaleziono ciało mężczyzny, który w wyniku upadku doznał śmiertelnych obrażeń. Po kilku metrach ratownicy odnaleźli kolejnego turystę z grupy. Natychmiast go ogrzali i podawali ciepłe napoje. Po kolejnych 300 metrach ratownicy górscy dotarli do pozostałej pary. Przemarznięci mężczyzna i kobieta nie byli w stanie samodzielnie kontynuować wspinaczki. Zapewniono im także niezbędną opiekę. Po ogrzaniu, ratownicy górscy wyposażyli ich w raki i uprzęże wspinaczkowe i zabezpieczyli liną.
Przy pomocy techniki linowej zostali opuszczeni do Gerlachowskiej Przełęczy, a następnie zeszli do Batyżowieckiej Doliny. Akcję ratunkową utrudniał silny wiatr, który na skalistym terenie utworzył ciągłą warstwę lodu. Po trudnym zejściu do doliny udali się dalej do Śląskiego Domu, skąd zostali przewiezieni do Starego Smokowca.
Ciało polskiego turysty zostało przetransportowane śmigłowcem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Republiki Słowackiej w dniu 3 listopada 2024 r., po poprawie warunków atmosferycznych, i przekazane funkcjonariuszom słowackiej policji.
Czytaj także: