Wojciech Szatkowski jest stałym gościem naszej niedzielnej audycji. Podczas ostatnich Niedzielnych Posiadów mogliśmy posłuchać o Dolinie Chochołowskiej. Specjalnie dla Was garść tekstów.
Dolina Chochołowska
Jest najdłuższą i największą doliną w polskich Tatrach, ma długość ponad 10 km, podchodzi pod główną grań Tatr, jest więc doliną walną. Wycieczkę do Doliny Chochołowskiej rozpoczynamy na Siwej Polanie (parking). W dolnej części, oprócz bramek skalnych: Niżniej Bramy Chochołowskiej i Wyżniej Bramy Chochołowskiej, co upodabnia tę dolinę do nieodległej przecież stąd Doliny Kościeliskiej, występują ciekawe skałki jak Siwiańskie Turnie, a także urokliwe wąwozy skalne jak choćby Wielkie i Małe Koryciska.
Pierwsi turyści pojawili się tutaj już w XIX wieku, chociaż częściej odwiedzali Dolinę Kościeliską, trafiali także do Chochołowskiej a z czasem docenili jej walory. W latach międzywojennych Chochołowska była jednym z najważniejszych centrów pasterstwa w Tatrach Polskich; duża była także liczba bacówek i szałasów pasterskich w tej dolinie.
Obecnie zachowano tutaj tzw. wypas kulturowy, a wielki redyk prowadzi się na kilku polanach, między innymi na Polanie Chochołowskiej wypasa owce baca Jędrzej Zięba Gał, który w swoim szałasie gościł papieża-Polaka, Jana Pawła II, podczas jego pielgrzymki do Ojczyzny w 1983 r.. Baca poczęstował dostojnego gościa serami owczymi. Papież odwiedził wtedy także Dolinę Jarząbczą, stąd szlak w ten rejon nazywany jest szlakiem papieskim i prowadzi aż do tzw. Papieskiego Kamienia.
Na polanie znajduje się kilkanaście szałasów pasterskich, a także duże schronisko PTTK, którego kierownikiem jest Józef Krzeptowski. Na wiosnę na polanie kwitną łany krokusów (szafranów spiskich), co jest dużą atrakcją Doliny Chochołowskiej i rokrocznie ściąga tutaj wielu turystów.
Na polanie mieści się też mała kapliczka pod wezwaniem św. Jana, gdzie kręcono scenę ślubu Janosika z wybrankę jego serca – Maryną, w serialu „Janosik”. W Dolinie nakręcono także scenę kuligu w filmie „Potop”.
Do schroniska PTTK na Polanie Chochołowskiej można też dojechać latem rowerem górskim, co jest dużą atrakcją dla amatorów tego rodzaju sportu. Wiosną w dolinie rozgrywane są zawody w ski-alpinizmie im. Józefa Oppenheima.
Na Polanie Chochołowskiej rozpoczynają się szlaki turystyczne prowadzące na szczyty okalające Dolinę Chochołowską, np. na Grześ, Rakoń, Wołowiec i dalej granią przez Łopatę na Jarząbczy Wierch i Starorobociański Wierch oraz urokliwa ścieżka nad Reglami.
Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej
Jedno z największych schronisk w Tatrach. Murowane, wybudowane według projektu inż. Anny Górskiej. Gospodarzem schroniska jest Józef Krzeptowski, który od pół wieku gospodarzy w różnych tatrzańskich schroniskach. Połowę tego czasu spędził w Dolinie Pięciu Stawów. Była też Roztoka, Włosienica (pawilon gastronomiczny), Ornak, a obecnie Chochołowska. Krzeptowski jest także ratownikiem TOPR, był zawodnikiem narciarskim i startował w kombinacji norweskiej w latach 60-tych, wielokrotnie brał też udział w zawodach w ski-alpinizmie i zawodach ratowników TOPR. W Tatrach przeżył pół wieku. Najbardziej pokochał Dolinę Pięciu Stawów Polskich. Tu spędził dzieciństwo i młodość, ale obecnie w Chochołowskiej doskonale daje sobie radę. W gospodarowaniu w tej dolinie pomaga mu córka Irena.
Chochołowska oferuje turystom 133 miejsca noclegowe w pokojach dwu, trzy i wieloosobowych, kuchnię turystyczną, gdzie można odpocząć po trudach tatrzańskiej wędrówki oraz smacznie zjeść (ważna informacja: wrzątek do naczyń dla turystów jest podawany bezpłatnie), narciarnię, suszarnię, łazienki z prysznicami, bilard i tenis stołowy.
Latem można tutaj dotrzeć pieszo, albo do samego schroniska można dotrzeć na rowerze górskim (bardzo ładna wyprawa rowerowa, którą najlepiej rozpocząć na Polanie Siwej). Zimą można tutaj dojść na nartach biegowych, śladowych, albo na sprzęcie do turystyki narciarskiej. Niektórzy turyści, z upodobaniem zimą, w wędrówkach w tej dolinie, używają rakiet śnieżnych. Chochołowska jest bazą wypadową w tej części Tatr.
Gościem schroniska był papież – Polak, Jan Paweł II, który wcześniej często zaglądał do tej doliny w czasie swoich wypraw narciarskich. Ku pamięci wizyty papieża w ścianę schroniska została wmurowana pamiątkowa tablica.
Dolina Jarząbcza
Zwoliński pisze, że dolina nie jest zbyt urozmaicona. Ale czy rzeczywiście? Jej górna partia odsłania piękne widoki na okoliczne szczyty, a zwłaszcza na Jarząbczy Wierch (2137 m), zdecydowanie górujący nad doliną swoją groźną północną ścianą. Są tu urokliwe polany, ładny potok, szumiący nastrojowo.
Dolina Jarząbcza – to jedna z trzech odnóg w górnej części Doliny Chochołowskiej w Tatrach Zachodnich. Wyrzeźbiona została przez lodowiec. Jej dnem płynie Jarząbczy Potok; po połączeniu się z Wyżnim Chochołowskim Potokiem tworzą Chochołowski Potok. Górna część doliny (Jarząbcza Rówień) to porastający kosówką kocioł polodowcowy. W jego otoczeniu znajdują się położone w grzbiecie głównym szczyty i przełęcze: Łopata, Niska Przełęcz, Jarząbczy Wierch, Jarząbcza Przełęcz i Kończysty Wierch. Od zachodu dolina ograniczona jest grzbietem Czerwonego Wierchu, oddzielającym ją od Doliny Wyżniej Chochołowskiej. Od wschodu Dolina Jarząbcza sąsiaduje z Czubikiem, Trzydniowiańskim Wierchem i Jarząbczym Upłazem, oddzielającymi ją od Doliny Starorobociańskiej i Doliny Trzydniowiańskiej.
Nazwa doliny pochodzi od góralskiego rodu Jarząbków, do których należały okoliczne polany.
Warto przypomnieć ważny fakt z dziejów tej tatrzańskiej doliny. 23 czerwca 1983 r. papież Jan Paweł II odbył wycieczkę z Polany Chochołowskiej przez Jarząbczą Dolinę. Odmówił różaniec, a potem powrócił do schroniska na Polanie Chochołowskiej. W pobliżu Jarząbczych Szałasisk, w miejscu, do którego dotarł, znajduje się krzyż i pamiątkowa tablica. Turyści, często zaglądający w te strony, często zapalają w tym miejscu symboliczną świeczkę. Pamięć o wielkim Polaku-papieżu, który tak mocno ukochał Tatry i górali ciągle trwa w nas…
Doliną Jarząbczą prowadzą następujące szlaki turystyczne: czerwony przez Wyżnią Polanę Jarząbczą i Jarząbcze Szałasiska na Trzydniowiański Wierch i biało-żółty szlak papieski (znakowany inaczej niż szlaki turystyczne) do Doliny Jarząbczej, biegnący razem ze szlakiem czerwonym przez Wyżnią Jarząbczą Polanę.
Na Polanie Wyżniej Jarzabczej zginął Józek Stękała zwany Pytlowcem, jak pisze wielki znawca Tatr i autor świetnych przewodników po Tatrach, Józef Nyka, był to jeden z ostatnich tatrzańskich zbójników – a więc Dolina Jarząbcza owiana jest zbójnicką legendą…
Jarząbczy Wierch
Jarząbczy Wierch (2137 m), po prostu Jarząbczy , wznosi się nad Doliną Jarząbczą, Jamnicką i Raczkową, sąsiaduje z wysokimi szczytami Tatr Zachodnich, jak Raczkowa Czuba, Kończysty Wierch i Starorobociański Wierch, ma dwa wierzchołki. Przez niższy z nich biegnie granica polsko-słowacka. Nazwa szczytu pochodzi od starego góralskiego rodu Jarząbków.
Wyprawa na Jarząbczy Wierch zaczyna się w Dolinie Chochołowskiej. Możemy nań wejść krótszą drogą, przez Trzydniowiański W., Czubik i Kończysty W., na którym skręcamy w prawo (na zachód) i przez Kopę Prawdy wchodzimy na szczyt, albo długą graniową trasą, począwszy od Grzesia, przez Rakoń, Wołowiec i dalej przez Łopatę, Niską Przełęcz i z niej długim podejściem na szczyt.
Jest to całodniowa wycieczka warta polecenia dla bardziej wprawnych turystów tatrzańskich. Ze szczytu doskonale widać pobliskie Rohacze, Starorobociański, Bystrą i Błyszcz, masyw Barańca i inne szczyty Tatr Zachodnich. Widok ze szczytu bardzo rozległy i piękny. Zimą, a zwłaszcza na wiosnę, przy sfirnowanych śniegach, Jarząbczy to cel ładnej wycieczki ski-turowej. Pamiętajmy jednak, że przy dużych opadach śniegu z jego stoków schodzą potężne lawiny śnieżne.
Kończysty Wierch, Czubik i Trzydniowiański Wierch
Przez te trzy szczyty, wznoszące się nad Doliną Chochołowską, prowadzi ładny graniowy szlak, którym możemy dostać się na Kończysty Wierch (2002 m), nazywany dawniej „Kończystą nad Jarząbczą”. Szlak rozpoczyna się na Polanie Chochołowskiej, prowadzi najpierw Dolina Jarząbczą, następnie na szczyt Trzydniowiańskiego, potem idąc cały czas blisko grani lub granią trawersujemy zbocze Czubika, po to by po ok. 2,5 godzinach marszu stanąć na Kończystym. Widok stad jest rozległy i piękny.
Kończysty jest punktem zwornikowym, tj. jest miejscem spotkania się trzech grani: jednej, która biegnie główną granią Tatr, od Wołowca przez Jarząbczy, następnie drugiej, przebiegającej od strony Starorobociańskiego Wierchu i trzeciej, bocznej, której Kończysty jest najwyższym wierzchołkiem. Kopulasty wierzchołek porośnięty jest obficie sitem skuciną, która rudzieje jesienią.
Grań pomiędzy Kończystym Wierchem a Starorobociańskim Wierchem jest rozdwojona, tworząc charakterystyczny rów grzbietowy. Wiosną na stokach Kończystego spotykają się polscy ski-alpiniści, gdyż przez ten wierzchołek przebiega od lat trasa Memoriału Józefa Oppenheima w ski-alpinizmie.
Czubik – czyli czas na skiturę…
Czubik (1845 m n.p.m.) – nie wybitny, ale słynący z pięknego widoku szczyt w rejonie Doliny Chochołowskiej w Tatrach Zachodnich. Znajduje się na długim, bocznym grzbiecie odchodzącym od grani głównej Tatr z Kończystego Wierchu w kierunku północnym. Grzbiet ten oddziela Dolinę Starorobociańską od Doliny Jarząbczej. Czubik znajduje się pomiędzy Kończystym Wierchem (2002 m n.p.m.), oddzielony jest od niego Dudową Przełęczą, i Trzydniowiańskim Wierchem (1768 m n.p.m.), od którego oddzielony jest Przełęczą nad Szyją. Jest celem stosunkowo nietrudnej, a pięknej wycieczki narciarskiej, w ramach tzw. ski-touringu. Spróbujcie państwo, naprawdę warto.
Grzbiet Czubika i zbocza są zaokrąglone i stosunkowo łagodne. W górnej części są trawiaste i zarastające kępami kosodrzewiny. Dlatego należy pamiętać, że są to tereny silnie lawiniaste, należy w nie zaglądać najlepiej wiosną. Pokryte grubą warstwą śniegu umożliwiają jazdę nawet do końca kwietnia.
Po osiągnięciu wierzchołka (patrz: opis wycieczki na Jarząbczy W.) następuje przepinka, ściągamy foki i szykujemy się do zjazdu. Zjeżdżamy w stronę Trzydniowiańskiego W, przed jego wierzchołkiem rozpoczynamy zjazd w lewo wyraźną grzędą, opadającą stąd do Doliny Jarząbczej (nie wjeżdżamy do żlebu). Grzędą opadamy wężowo (z reguły bardzo dobre warunki) aż do granicy lasu, przecinamy wtedy Szeroki Żleb (zjeżdżając w prawo, uwaga! często lawiniasto) i lasem dojeżdżamy do Polany Szałasiska, a stamtąd zakręt w prawo (dość ostry, przejście na nartach przez mostek) i jedziemy wspaniałym terenem aż do wylotu Doliny Jarząbczej.
Latem Czubik i pobliski Trzydniowiański Wierch są celem całodniowej pięknej wycieczki. Widoki ze szczytu na otoczenia Doliny Chochołowskiej, Starorobociańskiej i Jarząbczej imponujące…jak to w Tatrach.
Starorobociański Wierch
Położony centralnie w sercu Tatr Zachodnich jest szczytem, który słynął i słynie z wyjątkowo rozległej i pięknej panoramy. Widać stąd znakomicie Tatry Wysokie, a szczególnie ogromną granitową piramidę Krywania, wyjątkowo okazale prezentują się z tej strony sąsiedzi Starorobociańskiego, wysokie szczyty Tatr Zachodnich, a więc Błyszcz i Bystra, Kamienista, masyw granitowy Rohaczy i inne tatrzańskie olbrzymy.
Starorobociański Wierch (2176 m), po słowacku Klin, jest najwyższym szczytem w polskich Tatrach Zachodnich, leży w głównej grani tatrzańskiej, nad dolinami: Raczkową, Gaborową i Starorobociańską. Zwłaszcza od strony tej ostatniej, szczególnie z górnej jej części, prezentuje się wyjątkowo okazale, a jego prawie 500-metrowa ściana północna, którą opada w tę stronę, budzi respekt, tworząc groźne urwisko.
Najpiękniej wygląda jesienią, gdy porastające szczyt i zbocza kępy situ skuciny pod wpływem mrozu czerwienieją, tworząc prawdziwą orgię barw. Tak samo na wiosnę, gdy wszystkie żleby i zbocza pokryte są grubą warstwą śniegu, Starorobociański prezentuje się niezwykle okazale, niemalże jak jakiś alpejski trzytysięcznik.
Nazwa szczytu pochodzi od Hali Stara Robota, a ta z kolei nazwa związana jest z pracami wydobywczymi rudy żelaza w tym rejonie Tatr (stara robota – oznacza nieczynne wyrobiska rudy). W stokach Ornaku znajdują się opustoszałe i zniszczone sztolnie np. w Banistem. W Dolinie Starorobociańskiej kiedyś wypasano owce i krowy, czego dowodem jest kilka nazw np. Cielęce Tańce i inne.
Na szczyt prowadzi kilka znakowanych szlaków turystycznych np. czerwony, biegnący główną granią Tatr lub znakowany czarnym kolorem szlak z Doliny Starorobociańskiej, który najpierw prowadzi na Siwą Przełęcz, a potem na szczyt Starorobociańskiego. Wart całodniowej dość długiej wycieczki.
Grześ, Rakoń i Wołowiec
Grześ (1653 m.n.p.m)
Kilka słów o miejscu, do którego w ok. 2 godziny możemy dojść ze schroniska na Polanie Chochołowskiej. Grześ (słow. nazwa Lučna, 1653 m n.p.m.) – to dwuwierzchołkowy szczyt w Tatrach Zachodnich, znajdujący się w grzbiecie granicznym na zachód od Polany Chochołowskiej. Na szczycie znajduje się drewniany krzyż, ustawiony w roku 1992 na pamiątkę konspiracyjnych spotkań działaczy opozycyjnych z Polski i Słowacji. Szczyt należy do bocznej, długiej grani Tatr odchodzącej od Wołowca na północ i stanowiącej część granicy polsko-słowackiej.
Ok. 400 m na południe od szczytu znajduje się Łuczniańska Przełęcz, dalej na południe przebiega odcinek grani zwany Długim Upłazem, prowadzący na szczyt Rakonia. Grześ jest szczytem zwornikowym – w kierunku zachodnim od Grzesia odchodzi jeszcze jedna grań o długości 4,5 km do Osobitej, oddzielająca Dolinę Łataną od Doliny Bobrowieckiej Orawskiej. Zachodnie stoki Grzesia opadają do Polany Chochołowskiej, północne do Bobrowieckiej Przełęczy.
Wg Wielkiej Encyklopedii Tatrzańskiej nazwa szczytu pochodzi od gwarowego, góralskiego słowa grześ oznaczającego grzbiet lub grzędę o stokach stromo opadających na dwie strony. Przez Górali dawniej nazywany był Kończystym.
Grześ jest odwiedzany zarówno przez polskich, jak i słowackich turystów. Widok ze szczytu wspaniały. Szczyt łączy dwa narody: Polaków i Słowaków. Tu latem odbywa się polsko-słowacka msza święta. Jest muzyka góralska, poczęstunek bundzem, bryndzą i oscypkiem, a nasi południowi sąsiedzi przyniosą nieraz coś mocniejszego… Po zakończeniu mszy zdarzają się wspólne śpiewy, pokazy strzelania z bicza. Drugą wspólną uroczystością jest narciarski przemarsz z Chocholowskiej do schroniska na Zwierówce, na pamiatkę akcji polskich ratowników TOPR i przewodników tatrzańskich po rannych partyzantów na stokach Salatyna. Biora w tym przejściu udział ratownicy TOPR i Horskiej Slużby.
Z Grzesia można też wiosną zjechać na nartach…
Rakoń
Rakoń (słow. nazwa Rakoň, 1879 m n.p.m.) – to mało wyróżniający się szczyt w Tatrach Zachodnich, znajdujący się w długiej bocznej grani, która odgałęzia się od głównej grani Tatr na Wołowcu i biegnie w kierunku północnym. Może być celem pięknej wycieczki narciarskiej. P
rzez grań tę przebiega granica polsko-słowacka. Szczyt Rakonia jest celem nietrudnej, a ładnej wycieczki ski-turowej. Tereny narciarskie doskonałe.
Następujące wskazówki, co do tego szlaku daje Józef Oppenheim w swoim przewodniku narciarskim po Tatrach z 1936 r.:
Wspaniały, średnio stromy teren narciarski, do Rakonia dostępny każdemu jako tako jeżdżącemu narciarzowi. Nie podchodzić tylko pod ściany Czerwonego Wierchu i Wołowca (lawiniasta). Rakoń od Wołowca oddzielony jest niewielką przełęczą Zawracie, zaś w stronę sąsiedniego w południowym kierunku Grzesia biegnie grzbiet Długiego Upłazu z Łuczniańską Przełęczą (1602 m n.p.m). Tą właśnie drogą, możemy z Polany Chochołowskiej, przez Grzesia i Długi Upłaz, po ok. 2,5 godzinach podejścia dostać się na szczyt Rakonia.
Tadeusz Zwoliński w swoim przewodniku narciarskim tak opisuję tę drogę:
Stąd (z Grzesia – przyp. W.S) szerokim, prawie płaskim grzbietem ku południu i ku południowemu-zachodowi wznosimy się łagodnie przez Długi Upłaz na kopulasty szczyt Rakonia (1879) – skąd otwiera się wspaniały widok – grzbietem droga łatwa
(Tadeusz Zwoliński, Zakopane i Tatry Polskie w zimie, Zakopane 1934, s.121-122).
Rakoń możemy osiągnąć także na nartach podchodząc od schroniska na Polanie Chochołowskiej przez Wyżnią Chochołowską (jest to droga trochę krótsza od wyżej opisanej, podejście zajmuje ok. 2 godziny). Najpierw lasem, a powyżej jego granicy bulami do góry do kotła pod Rakoniem. Cały czas trzymamy się wypukłości terenu, omijając żleby. Stamtąd skręcamy w prawo ku widocznemu stąd Długiemu Upłazowi. Czasami na grani Długiego Upłazu tworzą się duże nawisy śnieżne, pokonujemy w najbardziej dogodnym miejscu. Skręcamy w lewo i po ok. 20 minutach podejścia osiągamy łatwo szczyt Rakonia. W kierunku północno-zachodnim z Rakonia odchodzi jeszcze jedna, dość szeroka grań, Zabrat, rozdzielająca dwie urokliwe słowackie doliny: Łataną i Rohacką, o urokach narciarskich których w swoim przewodniku z 1936 r. pisze Józef Oppenheim. Podkreśla on walory zjazdu w tamtym rejonie (zjazd w całości po stronie słowackiej). Zbocza Rakonia są stosunkowo łagodne.
W kierunku zachodnim i południowym rozległe widoki na Dolinę Rohacką, dziko wyglądające stąd obydwa Rohacze, bardziej przypominające szczyty Tatr Wysokich niż Zachodnich. W kierunku wschodnim rozległe widoki na niemal wszystkie szczyty Tatry Zachodnich, a także widać stąd przy pięknej pogodzie szczyty Tatr Wysokich, aż po odległy Lodowy.
Graniczny szlak przez Grzesia, Rakoń, Wołowiec i Kończysty Wierch jest często odwiedzany przez narciarzy polskich i słowackich. Rakoń jest jednym z punktów zawodów ski-alpinistycznych im. Józefa Oppenheima. Miejsca na rozległym szczycie jest wiele, spokojnie możemy dokonać przepinki, to jest odkleić foki i przygotować się do zjazdu. Latem jest także pięknym celem wyprawy, warto wtedy podejść na pobliski Wołowiec (2064 m).
Wołowiec
Wołowiec (2064 m) wznosi się nad Doliną Wyżnią Chochołowską, Rohacką i Jamnicką, jest szczytem w głównej grani Tatr, dawniej pasterze góralscy nazywali go Hrubym Wierchem. Jest miejscem, gdzie dosyć często można spotkać kozice, a na piarżyskach, spadających w stronę Dziurawego można często zobaczyć świstaki.
Na szczyt Wołowca z Doliny Chochołowskiej, a konkretnie sprzed schroniska na Polanie Chochołowskiej, prowadzą dwa szlaki. Pierwszy, dłuższy, ale ładniejszy widokowo, przez Grzesia i Długim Upłazem na Rakoń i dalej na szczyt Wołowca. Drugi prowadzi przed Dolinę Wyżnią Chochołowską, do jej górnej części, a następnie po stromych upłazkach na szczyt Rakonia.
Widok zarówno z Rakonia, jak i z Wołowca, jest bardzo rozległy i pouczający. Znany polski taternik, Janusz Chmielowski tak pisał o widokach roztaczających się z tego szczytu:
Widok ze szczytu Wołowca jest nadzwyczaj interesujący…ku południowemu zachodowi wachlarzowato rozłożona grupa urwistych Rohaczów… ku wschodowi Tatry Wysokie przedstawiające się jakby olbrzymia wyspa skalista.
Z kolei Tadeusz Zwoliński podaje, że Wołowiec stanowi:
Narożnik południowo-zachodni granicy polsko-słowackiej i jest szczytem o wspaniałym, wysokogórskim charakterze.
To prawda. Wejście na szczyt to całodniowa wycieczka, przy dobrej kondycji można iść dalej, w stronę Łopaty, Jarząbczego Wierchu, Starorobociańskiego Wierchu. Wiosną Wołowiec jest celem ładnej, całodniowej wycieczki ski-turowej.
Tekst: Wojciech Szatkowski
Cała audycja Niedzielne Posiady do posłuchania TUTAJ.