Perły przed grille, czyli Gubałówka inaczej. Zakopane dla początkujących – część 12
Gubałówka, bo tam dziś was zabieram, wzbudza emocje różne. Kiedyś małe centrum narciarskie, dziś trudno określić twór turystyczny, który tam powstał.

Szacowany czas czytania: 02:54
Mamy kolej linowo- terenową, która jest trzonem atrakcji różnych kalibrów. Pamiętam Gubałówkę z czasów pięknych widoków, możliwości spacerów, kwitnącego narciarstwa i spokoju. Te wspomnienia teraz wzbudzają zgrzyt hamującego gwałtownie pociągu.
Na szczycie Gubałówki mamy „Bangladesz”. Taki przydomek zyskało to, co się dzieje na szczycie. Budy ze wszystkim, przejażdżki na kucykach, parki linowe, mini Las Vegas w postaci Trzech Kubków, jeszcze więcej bud i nad tym wszystkim zapach grilla i grzańca. Widoki jeszcze to jakoś wynagradzają. Jednak czy na Gubałówce można znaleźć perełki? Czy Gubałówkę da się lubić i patrzeć na nią życzliwym okiem?
Oczywiście! Trzeba tylko wygrzebać zza tych wszystkich „atrakcji” rzeczy istotne, poszukać, poczytać i na chwilę przystanąć! Dziś w serii „Zakopane dla początkujących” zapraszam na quest „jak nie zwariować na Gubałówce”.

Najpierw musimy na Gubałówkę się dostać. Najpopularniejszym środkiem transportu „na górę”, jest kolej linowo-terenowa. Kolejki do tej kolejki czasem bywają srogie. Nie wiem, jak teraz, ale były czasy, gdy do ludzi stojących w ogromnej kolejce podchodził pan i tajemniczym głosem szeptał „bileciki”. Instytucja „konika” pod kolejkami oraz „cinkciarzy” pod Pocztą była przez długie lata wytatuowana w krajobrazie tego miasta.
Chcecie uniknąć kolejki? Kupcie bilety on-line na stronie PKL. Macie wstręt do zakupów on line? Jedźcie autem lub busem z Kościeliska na Butorowy Wierch, tam są parkingi na ulicy Zubka. Zaparkujcie i idziecie na piechotę. To ma jeden plus – „Bangladesz” wyłania się stopniowo, więc zdążycie dojść już zahartowani, po fazie aklimatyzacji.
Jesteśmy na szczycie, popatrzyliśmy na góry. Co teraz? Możecie dać się porwać szaleństwu i zanurzyć się w świecie bazarowym lub możecie poszukać, rzeczy pięknych. Wydrukujcie sobie ten akapit i zaczynamy szukać. Pierwsze co rzuci wam się w oczy, jak wyjdziecie z kolejki to „syrenka”. To nie jest syrenka, ale wszystkie dzieci na widok tej rzeźby wrzeszczą „o! Syrenka”.
Więc Szanownej młodzieży, ta „syrenka” to Polonia Restituta, polska Nike. Rzeźba z 1937 roku. Ta rzeźba była, w przeciwieństwie do niektórych, w Paryżu. Ustawiono ją w polskim pawilonie na światowej wystawie 1937 r. Pierwotnie stała na szczycie wysokiego masztu, ale z masztem halny sobie szybko poradził.

Wejdźcie do jednego z lokali na szczycie Gubałówki (podpowiadam, tego największego) i zobaczcie, co jest na ścianach. Zobaczycie m. in. piękną kompozycję talerzy z ceramiki huculskiej. Traficie na drewniany filar z rzeźbami Antoniego Kenara czy boazerie z czarnego dębu, też autorstwa Kenara. Przyglądnijcie się uważnie detalom i zdobieniom. Traficie na perełki.

Górna stacja kolejki ma bardzo ładną metaloplastykę z czterema Harnasiami. Zaprojektował ją Sławomir Szpakowski, a wykonał Władysław Gąsienica Makowski w latach 60 XX w. I tam jest Harnaś z owieczką.
Gubałówkę lubię, ale tylko rano, poza sezonem i tylko w okolicach górnej stacji. Lubię chłonąć tego ducha dawnej świetności, który ciągle gdzieś się unosi.
Czytaj także: